30
kwi
2019

30.09.2031

   Dziewczyna poprawiła włosy, słysząc głosy na zewnątrz. Była gotowa na ten moment, planowała go od kilku miesięcy. Wszyscy, którzy kiedykolwiek stanęli jej na drodze, dzisiaj zapłacą. Nie ważne, ile będzie ją to kosztować.
   Spojrzała na towarzyszkę, uśmiechając się i rzucając jej spojrzenie, mówiące "mam to pod kontrolą". Poniekąd miała, ale wiedziała, że przyjaciółce nie podobał się ten pomysł.
   Otworzyła drzwi.
- Zapewne zastanawiacie się, po co się tu zebraliście! - krzyknęła, tłum nieco ucichł. Wyszczerzyła zęby, widząc ile osób się zebrało. Wiedziała, że to nie wszyscy. Ale to wkrótce nie będzie stanowiło problemu.
- Wyruszymy stąd w stronę Riverside. Nie ważne ile oddziałów specjalnych na nas rzucą, dzisiaj pełnia. Nie będą w stanie nas zatrzymać.
   Tłum ludzi, a dokładniej mówiąc wilkołaków, popatrzył na siebie nawzajem. Kobieta odkaszlnęła, po czym kontynuowała. Nie oczekiwała, że wszyscy od razu się z nią zgodzą.
- Wiem, że może się wam to wydawać samobójstwem.
   Przerwała na chwilę, dając sobie i zebranym chwilę na zebranie myśli.
   Zwróciła się do stojącej obok niej dziewczyny i wyciągnęła rękę. Towarzyszka niechętnie wręczyła jej złoty naszyjnik.
- Możesz się jeszcze wycofać. Wykorzystujesz ich, to nie jest dobry sposób.
- To jest jedyny sposób - odpowiedziała nie zwracając na nią uwagi, po czym założyła artefakt na szyję.
   Ponownie zwróciła się do tłumu.
- I macie rację, to jak najbardziej jest samobójcza misja. Wierzę jednak, że jest warta wolności nas wszystkich!
   Zebrani zaczęli się przekrzykiwać.
- I po tym sądzisz, że za tobą pójdziemy?!
   Aideen uśmiechnęła się szeroko.
- Nigdy nie mówiłam, że macie jakiś wybór.

***

   Armia maszerując przez kolejne miasta powiększyła się z setek do tysięcy. Taki był plan, artefakt działał zgodnie z opisem, który otrzymała na balu od jednego z gości.
- Emma, jeszcze nie wiesz jak mi pomogłaś - zaśmiała się. Powoli wkraczali w granice Riverside, ulice zaczynały wyglądać znajomo. Nadszedł czas.
   Wilkołaki ślepo podążały za Aideen. Nie żeby mogły robić co innego, z każdego urządzenia w pobliżu przynajmniej kilometra słychać było śpiew dziewczyny. Został nagrany, naszyjnik będący artefaktem odtwarzał go tylko w nieskończonej pętli.
   Aideen mogła kontrolować ich wolę tak długo, jak sobie tego życzyła.
- Zatrzymajcie się! - rozkazała, stając na środku ulicy. Przewidywała, że wilkołaki z Riverside już pędzą w tym kierunku.
   Westchnęła z uśmiechem, patrząc na zbierające się w oddali oddziały policji. Odwróciła się spokojnie, przyglądając się swojemu własnemu oddziałowi.
   Chyba ludzie nie myślą, że są w stanie ją zatrzymać?
   Odwróciła się ponownie w stronę miasta, biorąc głęboki wdech i uśmiechając lekko.
- Czas zacząć zabawę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^