Spojrzała na towarzyszkę, uśmiechając się i rzucając jej spojrzenie, mówiące "mam to pod kontrolą". Poniekąd miała, ale wiedziała, że przyjaciółce nie podobał się ten pomysł.
Otworzyła drzwi.
- Zapewne zastanawiacie się, po co się tu zebraliście! - krzyknęła, tłum nieco ucichł. Wyszczerzyła zęby, widząc ile osób się zebrało. Wiedziała, że to nie wszyscy. Ale to wkrótce nie będzie stanowiło problemu.
- Wyruszymy stąd w stronę Riverside. Nie ważne ile oddziałów specjalnych na nas rzucą, dzisiaj pełnia. Nie będą w stanie nas zatrzymać.
Tłum ludzi, a dokładniej mówiąc wilkołaków, popatrzył na siebie nawzajem. Kobieta odkaszlnęła, po czym kontynuowała. Nie oczekiwała, że wszyscy od razu się z nią zgodzą.
- Wiem, że może się wam to wydawać samobójstwem.
Przerwała na chwilę, dając sobie i zebranym chwilę na zebranie myśli.
Zwróciła się do stojącej obok niej dziewczyny i wyciągnęła rękę. Towarzyszka niechętnie wręczyła jej złoty naszyjnik.
- Możesz się jeszcze wycofać. Wykorzystujesz ich, to nie jest dobry sposób.
- To jest jedyny sposób - odpowiedziała nie zwracając na nią uwagi, po czym założyła artefakt na szyję.
Ponownie zwróciła się do tłumu.
- I macie rację, to jak najbardziej jest samobójcza misja. Wierzę jednak, że jest warta wolności nas wszystkich!
Zebrani zaczęli się przekrzykiwać.
- I po tym sądzisz, że za tobą pójdziemy?!
Aideen uśmiechnęła się szeroko.
- Nigdy nie mówiłam, że macie jakiś wybór.
***
Armia maszerując przez kolejne miasta powiększyła się z setek do tysięcy. Taki był plan, artefakt działał zgodnie z opisem, który otrzymała na balu od jednego z gości.
- Emma, jeszcze nie wiesz jak mi pomogłaś - zaśmiała się. Powoli wkraczali w granice Riverside, ulice zaczynały wyglądać znajomo. Nadszedł czas.
Wilkołaki ślepo podążały za Aideen. Nie żeby mogły robić co innego, z każdego urządzenia w pobliżu przynajmniej kilometra słychać było śpiew dziewczyny. Został nagrany, naszyjnik będący artefaktem odtwarzał go tylko w nieskończonej pętli.
Aideen mogła kontrolować ich wolę tak długo, jak sobie tego życzyła.
- Zatrzymajcie się! - rozkazała, stając na środku ulicy. Przewidywała, że wilkołaki z Riverside już pędzą w tym kierunku.
Westchnęła z uśmiechem, patrząc na zbierające się w oddali oddziały policji. Odwróciła się spokojnie, przyglądając się swojemu własnemu oddziałowi.
Chyba ludzie nie myślą, że są w stanie ją zatrzymać?
Odwróciła się ponownie w stronę miasta, biorąc głęboki wdech i uśmiechając lekko.
- Czas zacząć zabawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz