*****
Reszty już nie usłyszałem. W tamtej chwili mój mózg wracał do czasów, kiedy moje uczucia wobec innych były bardzo niesprecyzowane. Wszyscy albo mnie odtrącali, albo zakochiwali się po uszy bez wzajemności z mojej strony. Życie tak podłego cienia jak ja musi być serio trudne, a ja nawet tego nie dostrzegam. Są pewne momenty, w których życie przestaje przelatywać, a każda następna sekunda zaczyna się wydłużać. Tak też i było teraz. Nie miałem innego wyjścia. Musiałem się dowiedzieć, czy moje obawy się potwierdzają. Lekko zrozpaczony, ale nie dający po mnie poznać, spojrzałem na Ashley, która była naprawdę wkurwiona:
- Ashley, obiecuję, że po tym wszystkim ci wszystko wyjaśnię. Słowo-
Po tych słowach szybko wybiegłem z jej mieszkania z nadzieją, że to wszystko jest tylko głupią intrygą. Spojrzałem na ulicę. Do tej pory nie zauważałem, jak ludzie potrafią pokazywać emocje, nawet przechadzając się po ulicy można było dostrzec frustracje, złość, szczęście czy też smutek innych. Moja psychika, można lekko mówiąc, zaczęła mi działać już na nerwach. Miałem tylko jeden cel, przez który jestem tym, kim jestem teraz.
*****
Mogłem się już domyślić po samym SMS-ie, który dostałem wcześniej, że coś nie gra. Musiałem jak najszybciej znaleźć tą szmatę. Był to jednoznaczny od niej znak, że czegoś a raczej kogoś oczekuję. Tym kimś mógłby być tylko osoba, na która ma obsesje (czyt. ~mnie). Postanowiłem udać się na wzgórze, na którym kiedyś spotkaliśmy się, aby oglądać zachody słońca. Nikt tutaj nie bywał tak często jak my. W zasadzie nikt inny, bo to było daleko od miasta, a komu by się chciało kogoś tu wlec.
Jak też się mogłem spodziewać. Pośród szumiącej fali na łące, wśród kolorowych, pełnych barw kwiatów, obok pięknego, starego jak ten świat drzewa, stała kobieta, która była ubrana w uwodzące, ciemnie ubrania. Czyli standard. Lekko westchnąłem i powolnym krokiem zbliżałem się do dziewczyny. Obróciłem się w tym samym kierunku, w jakim i ona się patrzyła. Po dłuższej chwili w końcu przemówiłem:
- Kassie.
- Willamie. Od zawsze wiedziałam, że przeczytasz moje znaki i nawet sam wybrałeś miejsce, aby się spotkać. Wiesz jak bardzo wspominam nasze chwile spędzone w tym mie-.
- Czy możemy przejść przejść do rzeczy? - przerwałem.
- Willamie. Od zawsze wiedziałam, że przeczytasz moje znaki i nawet sam wybrałeś miejsce, aby się spotkać. Wiesz jak bardzo wspominam nasze chwile spędzone w tym mie-.
- Czy możemy przejść przejść do rzeczy? - przerwałem.
- Skarbie, skąd te pośpiechy? Ktoś cię goni? Śledzi? Czy może gonisz za mną a nawet o tym nie wiesz?
Po tych słowach, ścisnąłem pięści, żeby nie wypuścić wkurwu, który we mnie aktualnie się gotował. Jak mógłbym zapomnieć to, co ona mi robiła przez te wszystkie lata?
- Niczego nie rozumiesz. Jak zawsze udajesz, że się przejmujesz wszystkim. Wybawicielka się znalazła, która ukoi mnie w moich cierpieniach. Nic ani nikt mnie nie zmieni. Wszystko to z twojej i wyłącznie winy!
- Oj kotku... - lekko smutna Kassie podeszła do mnie - Wiesz, że ja taka nie jestem. Tak chcę ci pomóc, ale w normalny sposób, dlatego też się do ciebie odezwałam.
- Niczego nie rozumiesz. Jak zawsze udajesz, że się przejmujesz wszystkim. Wybawicielka się znalazła, która ukoi mnie w moich cierpieniach. Nic ani nikt mnie nie zmieni. Wszystko to z twojej i wyłącznie winy!
- Oj kotku... - lekko smutna Kassie podeszła do mnie - Wiesz, że ja taka nie jestem. Tak chcę ci pomóc, ale w normalny sposób, dlatego też się do ciebie odezwałam.
Kobieta wyciągnęła w moją stronę dłoń i dotknęła mojego zimnego policzka. Spojrzała mi głęboko w oczy. Jej piękne źrenice przeszywały moją duszę. Zdałem sobie sprawę, że wszystko to co mi powiedziała wcześniej jest prawdą. Nigdy sobie nikogo nie znajdę gdyż moja miłość stoi tuż obok mnie. Wzięła mnie w swoje objęcia. Można było tylko zauważyć jej niesamowite, pociągające, różowe oczy, który wzięły moje myśli ponad niebiosa. Znów mogłem poczuć się szczęśliwy. Cała moja zła energia rozproszyła się wokół mnie, a mój kompan zasnął u boku.
- Czy chciałbyś choć ten jeszcze jeden raz a nawet i więcej obejrzeć ze mną ten piękny zachód słońca?
- Czy chciałbyś choć ten jeszcze jeden raz a nawet i więcej obejrzeć ze mną ten piękny zachód słońca?
Nie miałem kontroli nad własnym ciałem. Czułem, jak moje oczy są zamglone a usta mówiły co chciały. Pośród moich myśli buszował chaos oraz słowa, które wypowiedziała.
~Ciszy szept, który przeszedł przeze mnie, zerwał ze mnie najtwardszą skorupę, przez którą się ukrywałem przed innymi.~
*****
Jej czułe pocałunki zaczęły mnie zabierać do raju, do miejsca, w którym mogłem być szczęśliwy. Widziałem w nim rzeczy, których dotąd mój wzrok nie mógł ujrzeć. Świat jednak mógł być piękny, jak też mi się wcześniej nie zdawało. Cała szarość została zmyta jak woda do ścieków, gdzie nigdy już nie powróci. Pośród chmur mogłem zobaczyć radosnego mnie, biegającego razem z moją ukochaną. Nikt nie mógł nam tego przerwać. Nikt. W pewnej chwili Kassie przylgnęła do mnie na ziemi i zapytała:
- Mój ukochany, czy przyszedł już ten moment, ten jedyny, kiedy zwiążemy się więzią miłości, która nie pozwoli nas rozłączyć? Czy chciałbyś, abym to ja była przy twoim boku i mogła spełniać twoje fantazje, marzenia oraz miłować najskrytsze uczucia?
Kiedy już pewny siebie miałem odpowiedzieć na to proste pytanie, wszystko zaczęło znikać a w tle słyszałem rozpoznawalny dla mnie głos: Will! Will nie rób tego! WILL! Po czym ustał. Moje myśli zebrały się w jedną całość i zauważyłem, że to wszystko co jest wokół mnie jest iluzją. Po szybkim przebudzeniu, zobaczyłem, jak Kassie trzyma nóż przy szyi Ashley, która leżała na ziemi cała unieruchomiona. Chciałem coś zrobić, lecz też nie mogłem się ruszyć. Jak się okazało, skuła mnie srebrem. Odwróciłem się i zobaczyłem jej twarz ponownie oraz jej otwierające się usta, który mówiły:
- Mój ukochany, czy przyszedł już ten moment, ten jedyny, kiedy zwiążemy się więzią miłości, która nie pozwoli nas rozłączyć? Czy chciałbyś, abym to ja była przy twoim boku i mogła spełniać twoje fantazje, marzenia oraz miłować najskrytsze uczucia?
Kiedy już pewny siebie miałem odpowiedzieć na to proste pytanie, wszystko zaczęło znikać a w tle słyszałem rozpoznawalny dla mnie głos: Will! Will nie rób tego! WILL! Po czym ustał. Moje myśli zebrały się w jedną całość i zauważyłem, że to wszystko co jest wokół mnie jest iluzją. Po szybkim przebudzeniu, zobaczyłem, jak Kassie trzyma nóż przy szyi Ashley, która leżała na ziemi cała unieruchomiona. Chciałem coś zrobić, lecz też nie mogłem się ruszyć. Jak się okazało, skuła mnie srebrem. Odwróciłem się i zobaczyłem jej twarz ponownie oraz jej otwierające się usta, który mówiły:
- Nie przejmuj się tym czymś. Przeszkodziło nam w naszej słodkiej pogawędce. Zlikwiduje to zagrożenie na twoich oczach, abyś już wreszcie zrozumiał, dla kogo tutaj jesteś. Hah. Chyba, że wolisz przyjaciółkę od własnej kochanki.
Willamie, co na to powiesz?
<Ashley, wróciłem???>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz