- Będzie jakaś aukcja, pewnie będą wystawiali na sprzedaż różnego rodzaju artefakty. Nie łączy się to z naszym śledztwem ale nie przeszkodzi nam ta mała przerwa? I żeby nie było, zadzwoniłam po małe wsparcie, też pod przykrywką.
***
Aukcja odbywała się w samym środku magazynu pomiędzy kontenerami. Styl utrzymany był w XIX wieku, mnóstwo stoliczków z krzesełkami a najdalej scena. Wokół nas znajdowały się nadistoty różnego pochodzenia - wampiry, wilkołaki, sukkuby i tak dalej. Wszyscy zajęliśmy umówione miejsca, ja i Emma pozowaliśmy jako małżeństwo dwóch lykanów, a Madeleine zmieniła swój wygląd na Kardashiankę. Mój wzrok przykuła kobieta ubrana w pełni na czarno, jakby właśnie wyszła z pogrzebu. Nie mogłem się jej przyjrzeć, bo stała odwrócona do mnie plecami i na głowie miała jeden z największych kapeluszy jakie w życiu widziałem. Jakieś pięć minut później wszyscy usiedli, a na scenę wyszedł jakiś starzec, chociaż znając życie, był to tysiącletni wampir szlachetny.
- Panie i panowie! Zaczniemy dzisiaj licytacje od gilotyny użytej do ścięcia głowy Marii Antoniny. Cena startowa to 500 tysięcy!
Madeleine/Kardashianka zdecydowanie spodobała się ta maszyna do zabijania.
- 750!
- 800!
- 810!
- POLICJA! - Zza rogu wyskoczył jeden z oddziałów. Emma, Madeleine i ja wstaliśmy i szybko wycelowaliśmy w ochroniarzy, którzy skierowali broń w oddział. Problem w tym, że ochroniarze strzelili.
W magazynie rozpętało się piekło, z zewnątrz wchodziło coraz więcej policji, a zgromadzeni starali się uciec każdym możliwym sposobem. Emma strzeliła i powaliła pierwszego ochroniarz, zaraz po nim padł kolejny, tym razem dzięki mnie. Madeleine rzuciła się na prowadzącego, który próbował uciec tylnim wyjściem, nie wiedząc, że z każdej strony magazyn był obstawiony. Nagle usłyszałem za sobą warczenie, odwróciłem się w porę, by zobaczyć jak skacze na mnie wyrośnięty wilk, który został postrzelony przez Emmę. Dopiero teraz zobaczyłem, jak ta sama kobieta w czerni skacze po kontenerach i wydrapuje się dachem. Co za kur--
***
- 30 nadistot w nielegalnym handlu antykami. Nowy rekord. - powiedziałem kończąc pisać raport.
- Mogło być 31 gdyby ktoś zobaczył tamtą laskę wcześniej. - rzuciła Emma.
- Prawda. - wróciłem do pisania raportu. Madeleine została w środku, bo chciała przeanalizować miejsce zbrodni ale prawdopodobnie została by ukraść tamtą gilotynę albo coś innego. Pewnie jest do tego zdolna.
- Został nam jeszcze Alex Plaza, a tak to koniec, nic nie mamy. - Emma dopiła kawę i zaczęła kierować się do wyjścia z biura.
- Pójdę tam z Madeleine, uważaj na siebie.
- To raczej wy uważajcie na si-- - przerwał mi telefon służbowy.
- Porucznik White, co się dzieje?
- Tutaj Eliza...
***
- Skręć w prawo.
- Właściwie dlaczego mam to sprawdzić?
Eliza westchnęła piąty raz podczas tej jazdy.
- To jest jeden z moich pierwszych hangarów, nie używam go od jakiś trzech lat, ale regularnie od jakiegoś tygodnia przychodzą mi powiadomienia, że ktoś przekroczył ogrodzenie. Na początku myślałam, że to tylko jakiś lis albo coś, ale teraz wiedząc, że grasuje jakaś grupa terrorystyczna, boję się, że mój magazyn stał się jakimś ośrodkiem kultu.
- Mhm.
Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Ten magazyn był na samym skraju miasta, na terenie gdzie właściwie nikt już nie zagląda. Eliza otworzyła kluczem drzwi i wszedłem do środka.
Był tylko jeden
malutki
problem.
Hangar był pusty.
<plot twist nr 1>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz