Od Everett'a CD. Emmy

- I czemu ja mam pracować za was? - powiedziała Emma kończąc kawę za którą zapłaciłem.
- Nie za nas, przypominam, że teraz pracujesz z nami. Przy okazji wykonywanie zadań krawężnika dobrze ci zrobi. Spokojnie, wybrałem teren blisko centrum, żebyśmy się nie nudzili.
   Emma westchnęła i wstała od stolika
- Prowadź.

***

- Czy jedyną rzecz jaką robicie to wystawiacie mandaty? Skończył mi się już notes. - Emma wyrzuciła zeszyt pozbawiony kartek do śmietnika. - I to jeszcze za takie bezsensowne rzeczy jak "brak szczepienia na wściekliznę", "zbyt długie kły i/lub pazury" .
- I teraz wiesz, skąd to miasto jest takie bogate. - wskazałem ręką na otaczające nas wieżowce. - Mandaty finansują ładne domy, które przyciągają bogatych ludzi, którzy płacą podatki, które finansują fabryki i inne, które tworzą miejsca pracy, które ściągają JESZCZE WIĘCEJ LUDZI I NADISTOT, których można omandatować. Kółko się zatacza, my jesteśmy zadowoleni, oni trochę mniej. That's how ekonomia works. Pocieszę ciebie tym, że przynajmniej skończyliśmy na dzisiaj.
- Doskonale, to był jeden dzień a już mam serdecznie dość tej pracy.
   Podszedłem do wozu policyjnego, który zaparkowany był ulicę dalej i wsiadłem za kierownicę.
- Co ty robisz? - popatrzyła się na mnie przez szybę.
- Co?
- Ty już prowadziłeś, teraz moja kolej.
- Czy ty naprawdę będziesz się o to wykłóc--
- t e r a z .
   Westchnąłem dramatycznie i przesiadłem się na miejsce pasażera, kiedy odezwało się radio.

 Wszystkie jednostki w pobliżu Washington Square, 10-82, srebrne BMW i8, ostatni raz widziane skręcające w  Geneva Avenue.

Zaraz po tym przed nami przejechało zaginione BMW ze zbyt wysoką prędkością. Nie mam prędkościomierza w oczach ok. Emma wskoczyła do auta i odpaliła pojazd. Włączyłem sygnał bo Emma pewnie nie umie a Emma zaczęła pędzić za BMW.
- Czy policja musi przestrzegać przepisów? - powiedziała Emma mocno skręcając w prawo i przy okazji niszcząc sygnalizację świetlną.
- CZY TY CHCESZ NAS ZABIĆ?
- NIE ODPOWIEDZIAŁEŚ NA MOJE PYTANIE I NIE KRZYCZ NA MNIE!
- JA KRZYCZĘ? TO TY KRZYCZYSZ!
- BO TY ZACZĄŁEŚ!
- ZA CHWILĘ TO AUTO CI UCIEKNIE, PRZYŚPIESZ!
- TO WYJDŹ Z AUTA BO TWOJA GRUBA DUPA NAS SPOWALNIA! PRZYDAJ SIĘ NA COŚ I PRZEBIJ OPONY CZY COŚ!
   Wyciągnąłem swój pistolet i wychyliłem się przez okno. Pierwsze trzy pociski w ogóle nie trafiły w auto, czwarty i piąty trafił w bagażnik, szósty w tylnią szybę ale za to siódmy trafił w tylnie koło idealnie kiedy auto skręcało. Samochód nie wyrobił na zakręcie i wjechał bokiem w witrynę sklepową.
- Siedem to szczęśliwa liczba. Chwała Jezusowi. Hallelujah!
   Zadowolony wysiadłem z wozu i w podskokach podszedłem do skradzionego BMW. Za kierownicą siedziała jakaś baba, ok 40 lat, miała ten fryz "Chcę rozmawiać z twoim menadżerem". Wypełniła mnie radość kiedy zakułem ją w kajdanki.
- Jesteś zatrzymana z powodu kradzieży samochodu i zniszczenia mienia publicznego, wliczając w to witrynę sklepową i sygnalizację świetlną.
- ALE JAK TO NIE JA ZNISZCZYŁAM TĄ SYGNALIZACJĘ???? JESZCZE MÓJ MAŁY TIMMY MIAŁ DOSTAĆ TO AUTO NA JEGO SZÓSTE URODZINY!!! MIAŁ DOBRE OCENY!!! POZWĘ CIĘ ZA GWAŁT!!
Akurat podjechał inny oddział policji. Ciekawe dlaczego zawsze się pojawią jak jest już po wszystkim. Zabrali ją do radiowozu i odjechali, kiedy podeszła do mnie Emma.
- Jeżeli takie sytuacje dzieją się często, to może nawet pomyśle o przejściu na pełen etat. - powiedziała z uśmiechem na ustach.
- Niestety, takie pościgi dzieją się średnio co jakieś pięć miesięcy. Zawsze możesz wystawiać mandaciki.
- Bardzo śmieszne. - próbowała udawać oburzoną ale po chwili obaj wybuchnęliśmy śmiechem.
   Emma przestała się jednak śmiać jak zadzwonił jej telefon.
- Blackwell Emma, prywatny detektyw, w czym mogę pomóc?
-Mam informację na temat zaginięcia Aurelii Wilkes.


<omg a co z tą witryną sklepową>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^