Od razu po skończeniu mojej przemowy wzrósł gwar na hali. Reporter przekrzykujący reportera starając się zadawać pytania. Udałem się jak najszybciej do mojego biura i usiadłem przed komputerem.
Westchnąłem i wcisnąłem SEND. Spojrzałem przez okno na to co się działo przed budynkiem. Tłumy nadistot strajkujących, starających się dostać do środka, nie bojąc się nawet najlepszych policjantów, którzy nie bali się użyć swojej pałki. I to wszystko przez jedną osobę lub jedną grupę osób. Zbliżają się ciężkie czasy. Na razie są tylko protesty, ale co jak dojdzie do zamieszek? Prędzej to miasto stanie w płomieniach niż dojdą do jakiegokolwiek porozumienia. Widać ten rozłam na dwie strony.
Ludzie i nadistoty.
Pytanie jest jedno.
Która strona się pierwsza złamie.
***
-Ciebie już chyba popierdoliło do reszty - powiedziała Madeleine odbierając swoją przepustkę. - Jebane karteczki! Jeszcze czego? Cisza nocna?
- Właściwie to t--
- JAPIERDOLE PIERDOLENI WSZYSCY NIE PO TO WALCZYŁAM NA FRONCIE, ŻEBY TERAZ NIE MÓC IMPREZOWAĆ NO KURWA LUDZIE SZACUNKU DLA WETERANÓW TROCHĘ
Wzięła głęboki oddech i zaczęła się zachowywać jakby wcale nie zaczęła wzywać szatana przed wszystkimi oficerami.
Minęła cisza zanim ktokolwiek w budynku się odezwał.
- Gdzie Emma? - zapytałem.
- W tym problem. Nie mogę się do niej dodzwonić.
- Zwykle odbiera. Nie robi tego gdy jest na sprawie lub.. sprawdź jej wydatki.
- Po co?
- To rozkaz.
Madeleine przewróciła oczami i wzięła laptop jakiegoś krawężnika.
- Zajmie to tylko sekundę skarbie, tak BTW ładne włosy!!!
Wpisała w wyszukiwarkę BLACKWELL EMMA i od razu zalała komputer powiadomieniami
EMMA kupiła właśnie WHISKY Z COLĄ
EMMA kupiła właśnie WHISKY
EMMA kupiła właśnie WHISKY Z CYTRYNĄ
EMMA kupiła właśnie TEQUILA
EMMA kupiła właśnie PIWO
EMMA kupiła właśnie WINO
Zresetowała laptopa zanim ten doszczętnie przegrzał się z nadmiaru informacji
- Dzięki kochanie! Jeszcze raz, świetnie sobie ułożyłaś włosy!! - powiedziała odkładając laptopa zdezorientowanej policjantce i podeszła do mnie.
- Nie no, za to wino to szanuje. - powiedziała wyszukując bar, w którym przebywała Emma.
***
Dojechaliśmy tam w ciągu pięć minut. Wybrałą sobie miejscówkę w samym centrum. Weszliśmy do środka i pierwsze co rzuciło nam się w oczy to jakiś grubas, pewnie ponad 40 lat, który leżał na ziemi. Obok niego na krześle siedziała poważnie upita Emma, która wykupiła już połowę alkoholu. Spojrzałem na barmana, który wyglądał jakby miał się posikać ze strachu.
- Dlaczego ten dziad leży znokautowany na podłodze?
Emma popatrzyła się na mnie jak na dziecko szatana.
- Próbował mi się dobrać do spodni, więc mu przywaliłam. - odpowiedziała dopijając swój kieliszek wina. - Dajesz, następne - wskazała tym razem na spirytus.
- Tobie już wystarczy. - chwyciłem ją jedną ręką za jej ramię a drugą za biodro z tyłkiem i przerzuciłem ją przez ramię.
- TYYY PIERRRDOLONY SUKINSYNIEEEE ODSTAW MNIE W TEJJ CHWIILII! - zaczęła się wierzgać, kopać, bić. Kątem oka widziałem jak tamten barman dziękuje Madeleine, że zjawiliśmy się by zabrać tego "uroczego podpitego kundelka". Po wyjściu na dwór starała się krzyczeć coś o gwałcie ale jej stan na to nie pozwalał. Wsadziłem ją na tylnie siedzenie mojego auta i usiadłem za kierownicą.
- Poradzisz sobie? - spytała Madeleine.
- Uwierz mi, znam laski, które już teraz zamieniałyby się w fontannę wymiocin.
***
Parę błagań o kolejnego drinka i próby uduszenia mnie dojechaliśmy do mojego domu. Otworzyłem drzwi i wciągnąłem Emmę, która i tak się poddała i usadowiłem ją na sofie w przedpokoju. Poszedłem po wodę do kuchni i wróciłem by zobaczyć, że kochana Emma zerzygała się na moje futro z niedźwiedzia polarnego i poszła spać na sofie.
-Jezus maria.
Zmęczony tym wszystkim, na stoliku przed sofą zostawiłem kopertę i notkę
Kochana Emmo,
ty kurwo. Zerzygałaś mi się na futro z niedźwiedzia. Oczekuj w najbliższym czasie za to rachunku. W kopercie po prawej masz przepustkę, dzięki której możesz spokojnie poruszać się przez miasto, żadna policja nie może ciebie zatrzymać.
P.S Znokautowałaś jakiegoś zboczeńca w barze więc nie zdziw się jak ciebie pozwie.
TWÓJ ZAWSZE,
EVERETT.
Wypiłem wodę i poszedłem spać w swoim pokoju na piętrze.
<JAK TAM KAC PRZYJACIÓŁKO>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz