- A więc podsumowując, Jared Miles zabił pani ojca za pomocą swojego towarzysza. Pani odnalazła zarówno zwłoki ojca jak i mężczyznę, a następnie podczas bójki pan Miles potknął się o mur na moście i wpadł do rzeki.
- Tak, Wysoki Sądzie.
Mężczyzna uniósł brwi i spojrzał na mnie krzywo.
- I nie zgłosiła pani żadnego z tych wydarzeń policji?
- Nie, Wysoki Sądzie - odpowiedziałam spokojnie a hałas znowu zabrzmiał na sali. Po uciszeniu go odezwała się moja adwokat.
- Sprawę zniknięcia zarówno Richarda Blackwella jak i Jareda Milesa zamknięto lata temu. Według pani Blackwell to pan Miles zaatakował pierwszy. Pragnę zwrócić uwagę na to, że moja klientka była wtedy w wieku--
- Który nie zwalnia jej z odpowiadania za swoje czyny przed sądem - dokończył za kobietę sędzia.
Po kilku dodatkowych zdaniach w końcu usłyszałam swój wyrok.
- Zgodnie z prawem obowiązującym w Tennessee, za nieumyślnie spowodowaną śmierć Emma Blackwell zostaje skazana na 5 lat więzienia...
Obróciłam głowę, żeby spojrzeć na Madeleine i Everetta, którzy siedzieli wśród ludzi obserwujących rozprawę. Przeniosłam wzrok ponownie na sędzię, i czekałam aż dokończy, bo wiedziałam co zamierza dopowiedzieć.
- ...Ale z racji tego, że skazana jest nadistotą, wyrok przedłużony jest do lat 10. Karę odbędzie w więzieniu dla nadistot zlokalizowanego w...
Praktycznie dzwoniło mi w uszach kiedy usłyszałam, do którego więzienia mnie wywiozą. Z karą się pogodziłam, ale to znaczyło dla mnie tylko jedno.
- Wysoki Sądzie, jestem prywatnym detektywem. To konkretne więzienie to dla mnie skazanie na śmierć.
Sędzia nie odzywał się przez chwilę i uważnie mi się przyjrzał. Znał mnie ze spraw paru nadistot, które wsadziłam do tego więzienia.
- Trzeba było o tym pomyśleć zanim złamała pani prawo. Zapewniam panią, że więzienie jest dobrze chronione.
Hałas zabrzmiał po raz trzeci, a ja wbiłam na chwilę wzrok w ziemię. Moja adwokat próbowała coś jeszcze powiedzieć, ale została zignorowana. Wzięłam głęboki wdech i uspokoiłam nerwy, jeszcze raz odwracając głowę do Everetta.
Uśmiechnęłam się i rozłożyłam ręce na tyle, na ile pozwalały mi kajdanki.
W świetle prawa niektórzy są równi, a inni są równiejsi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz