Od Madeleine CD. Emmy ft. Emma & Everett

Madeleine
   Stanęliśmy przed posterunkiem policji. O ironio nigdzie w pobliżu nie było nadistot. W ręce trzymałam kubek od kawy,w którym była krew. Dla ciekawskich - O-, dobrze, że mamy dawców krwi, inaczej to miasto szybko przestałoby być takie żywe. Weszliśmy do środka i podeszliśmy do bramek (Tak, mają tutaj bramki. Zamontowali je po pierwszych strajkach ludzi i nadistot). Everett przeszedł bez problemu a mnie zatrzymał jakiś pudzian, na oko 40+ lat.
-Dopij. - wskazał na kubek.
-Przecież prawie jest pusty. - zaczęłam machać kubkiem, który prawie w ogóle nie wydawał dźwięku.
-Nie obchodzi mnie to. Wytyczne to wytyczne. Pij. - powiedział monotonnym głosem.
Westchnęłam dramatycznie i dopiłam resztę zanim mogłam spokojnie przejść przez bramki.
   Rozejrzałam się po głównym holu. Na parterze na środku była recepcja, po bokach były małe biura dla krawężników, na górze były biura "grubych ryb", czyli m.in. Everetta. Wchodząc po schodach minęłam się z zakajdowanym sebixem, który próbował podskoczyć, ale jak się uśmiechnęłam pokazując swoje kły to jakoś mu się odechciało. Skręciłam w prawo i przeszłam obok sali przesłuchiwań. Słyszałam coś o jakiś 28 ranach. To chyba mówił jakiś Konrad albo coś, znam go tylko z widoku. Po paru minutach, które wydawały się latami dotarłam do drzwi z napisem PORUCZNIK WHITE. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
-Nie mogłeś poczekać?
Everett spojrzał na mnie znad komputera.
-Nie moja wina, że tak długo leziesz. - zaczął pisać coś na klawiaturze. - Mamy nasze auto.
Podeszłam do niego i spojrzałam na monitor.
- RS 634DK, właściciel to Alan Plaza, 34 lata, mieszka na 14th Willow Street, często odwiedza kasyno, ale tak to czysta karta. - odczytał informacje. Oprócz tego było zdjęcie, blondyn z krótkimi włosami, piwne oczy, brałabym, gdyby nie to, że jestem aseksualna. Nagle oczy Everetta się zaświeciły - Czy wiesz, że jego siostrą jest Amanda Plaza?
-No i co ona ma z tym wspólnego?
-Wisi mi małą przysługę. Z pewnością będzie bardziej niż pomocna.
-Nie dowiem się co zrobiła, prawda? - Everett na chwilę ucichł i spojrzał na mnie
-Biegała po barze nago, bo za wiele wypiła. Pomogłem jej pozbyć się filmików.
-Interesujące. Zadzwonię po Emmę.

***

   Przybyliśmy do kasyna 15 minut spóźnieni (wcale nie dlatego, że ubierałam sukienkę i zmieniałam wygląd). Nie trudno było odnaleźć Emmę pośród tłumów ludzi, ze względu na jej... aurę. Po przeciwnej stronie siedział dosłowny sobowtór każdej Kardashianki.
-Ah więc, cóż chcieliście od moi? - powiedziała ze swoim fałszywym francuskim. Gdyby nie to, że jestem na misji chyba bym jej przywaliła za kaleczenie mojego pięknego języka.
-Twój braciszek jest podejrzany o szereg morderstw w całym Riverside. - odpowiedziałam zanim ktokolwiek miał możliwość. Spojrzała na mnie jak na wariatkę.
- NĄ COŚ TY?? MOI BRAT MORDERCĄĄĄĄ? - zaczęła podnosić głos.
- Możliwe. - Klon Kardashianki spojrzał na Everetta i zaczął trzepać tymi rzęsiskami.
- Powiedz im, że to nięmożliwęę!
   Everett obrócił się w moją stronę, żeby mnie opieprzyć. Spojrzałam w jego oczy. Były dziwnie szklane.

Dlaczego były szklane?

Normalnie by mnie nie opieprzył.

Moje neurony zaczęły się łączyć, korby w głowie przekręcać.

Ta szmata jest wampirem.

Zgodnie z paragrafem §17 Kodeksu Karnego Nadistot (KKN, byłam zmuszona wyuczyć się go na pamięć), wampir wykorzystujący swoje umiejętności by uniknąć m.in. kary musi zostać aresztowany.

Kardashianka spojrzała na mnie. Ona wiedziała.

Rzuciłam się na nią przez stół ale była szybsza, wstała z krzesła a ja spadłam na podłogę.
-EMMA ŁAP JĄ! JEST WINNA! - wykrzyczałam na całe kasyno. Może nie była winna, kto wie, ale dzięki temu jest większa szansa że ktoś ją zatrzyma. Dwójka goryli do niej podbiegła ale pierwszego kopnęła w jaja a drugiemu podrapała twarz swoimi pazurami.
   Emma szybko wstała, a zahipnotyzowany Everett próbował ją zatrzymać. Przywaliła mu talerzem z całej siły, tak, że upadł na ziemię i zaczęła gonić kierującą się ku wyjściu Kardashiankę. Everett dopiero co wracał do rzeczywistości, więc zostawiłam go i zaczęłam biec za Emmą. Widziałam jak obie skręcają w prawo po wyjściu z kasyna. Wybiegłam i na chwilę oślepiło mnie światło. Ja i Kardashianka nie wzięłyśmy niczego co nas może ochronić przed słońcem. Spojrzałam w prawo i widziałam dwie kobiety szybko kierujące się w stronę lotniska. Znam to miasto lepiej niż kto inny, zaczęłam biec bocznymi uliczkami, i nie wierzę że to mówię, i starałam się wyczuć zapach krwii Emmy. Ciekawostka - Krew wilkołaków i lykanów pachnie odrażająco, coś w rodzaju sygnału ostrzegawczego.

Wzięłam głęboki wdech.

Przestałam słyszeć dźwięki z otoczenia.

Skupiłam się tylko na krwi.

Liczy się tylko krew.

Wtedy to poczułam.

500 metrów dalej, pewnie w parku.

Wystrzeliłam z miejsca, i wbiegłam na główną ulicę akurat kiedy jechał samochód. Przeskoczyłam nad jego maską i biegłam dalej. Staranowałam bramę boczną do parku i wtedy je zauważyłam. Emma była szybka, ale plus wampirów jest taki, że prawie się nie męczą. Przyśpieszyłam, nawet nie wiedziałam, że to możliwe.

200 metrów.

Emma zaczęła zwalniać.

150 metrów

Emma się zatrzymała pod drzewem, Kardashianka wykorzystała tą sytuacje i wbiegła na część golfową.

Dobiegłam do Emmy.
- Dlaczego jej nie gonisz?! Potrzebujemy jej!
Ona tylko wskazała na gałąź nad nami.
Na najwyższej gałęzi była przywiązana czerwona husta.
Chwilę później podjechał Everett wózkiem golfowym.
- Co się dzieje?
Kardashianka po drugiej stronie polu golfowego wydała ryk zwycięstwa.
Wiatr zmienił kierunek.
Chusta zaczęła wiać w drugą stronę.
Oddano strzał.
Wampir padł martwy z dziurą w głowie.


<OMUJBOSZECOSIESTALO?????>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^