Obudziłem się dosyć wcześnie rano. Zza okna docierały jakieś krzyki i huki, ale średnio mnie interesowały z tego względu, że mieszkamy w pieprzonym mieście a nie na jakiejś wsi. Całą noc mnie to trochę dołowało, że choć ona wiedziała, że mnie ciągnie do facetów, to wciąż wyznała swoje uczucia wobec mnie. Widać chyba, że zależy jej na mnie. Z jednej strony średnio mnie obchodzi ona, no bo halo, gdzie jest mój kochany sześciopak, ale jednocześnie nie mogę jej zawieść jako przyjaciela. W końcu i ja nie mam wielu. Albo nawet żadnego. Jedna osoba czy dwie raczej nie zrujnuje mi życia tak jak wcześniej przynajmniej mam taką nadzieję. Coraz bardziej zaczęły mnie denerwować te głosy z zewnątrz. Rozpłynąłem się niczym gruby kot na kanapie i ledwo dosięgając pilota, włączyłem telewizor.
- (...) "Weź mi to gówno z tego stołu! Śmierdzi, jakby się spociła kobieta pracująca, bieliznę piorąca nad rzeką!"- słychać odgłosy latających i tuczących się talerzy.
Klasyczna Magdalolena Geseler. Ahh, jak ja uwielbiam jej jedyne danie. Mięsny jeż. To jest coś. Może sobie nawet zamówię. Dobra co dalej.
- (...) "Ja ci kurwa dam. Wypierdalaj z tego domu, bo ci odetnę łeb razem z tą twoją lalunią!
- Ale! Nawet nie dałaś mi się wytłumaczyć!
- Wypierdalaj za drzwi ty skurwysynie!" - odgłosy strzałów od pistoletu.
Kobiety. Dalej.
- (...) "Nazywam się Monika i miałam kompleksy z powodu mojego biustu. Myślałam nawet desperacko o operacji plastycznej, ale odkryłam to! To Biustonosz 3000! Dzięki temu mój biust jest idealny. Noszę go cały czas i dzięki niemu kupuję tylko bluzki z wielkim dekoltem!
- Wynalazek pomoże każdej kobiecie, w każdym wieku! Podtrzymuję każdy wielki czy to mały biust. Jest idealny nawet dla drobnej kobietki, jak i dla tej grubszej! Jedyny cudowny środek, co poprawi ci figurę, plecy wzmocni, wyczyści okna, skosi ogródek a nawet pozmywa naczynia! Spraw sobie go już dziś za ponad połowę ceny! Jeżeli zadzwonisz teraz to w zestawie dostaniesz Wibrator 3000, który pomoże ci-".
... Tak. ... Zobaczmy na wiadomości.
- (...) "Czy nadistoty znowu zaatakują tym razem z poważniejszym planem? Panują coraz większe zamieszki na ulicach, a nadistoty wychodzą z zakamarków z bronią w ręku. Więcej informacji już za chwilę."
Wyłączyłem telewizor i zacząłem się zastanawiać, PO CO KOMU TELEWIZJA. Ale te zamieszki nadal nie dawały mi spokoju, bo się robiły coraz to głośniejsze. Nie czekając długo, postanowiłem zadzwonić do Ashley, aby też wiedziała, że za nie długo może wybuchnąć jakaś wojna.
- (...) "Weź mi to gówno z tego stołu! Śmierdzi, jakby się spociła kobieta pracująca, bieliznę piorąca nad rzeką!"- słychać odgłosy latających i tuczących się talerzy.
Klasyczna Magdalolena Geseler. Ahh, jak ja uwielbiam jej jedyne danie. Mięsny jeż. To jest coś. Może sobie nawet zamówię. Dobra co dalej.
- (...) "Ja ci kurwa dam. Wypierdalaj z tego domu, bo ci odetnę łeb razem z tą twoją lalunią!
- Ale! Nawet nie dałaś mi się wytłumaczyć!
- Wypierdalaj za drzwi ty skurwysynie!" - odgłosy strzałów od pistoletu.
Kobiety. Dalej.
- (...) "Nazywam się Monika i miałam kompleksy z powodu mojego biustu. Myślałam nawet desperacko o operacji plastycznej, ale odkryłam to! To Biustonosz 3000! Dzięki temu mój biust jest idealny. Noszę go cały czas i dzięki niemu kupuję tylko bluzki z wielkim dekoltem!
- Wynalazek pomoże każdej kobiecie, w każdym wieku! Podtrzymuję każdy wielki czy to mały biust. Jest idealny nawet dla drobnej kobietki, jak i dla tej grubszej! Jedyny cudowny środek, co poprawi ci figurę, plecy wzmocni, wyczyści okna, skosi ogródek a nawet pozmywa naczynia! Spraw sobie go już dziś za ponad połowę ceny! Jeżeli zadzwonisz teraz to w zestawie dostaniesz Wibrator 3000, który pomoże ci-".
... Tak. ... Zobaczmy na wiadomości.
- (...) "Czy nadistoty znowu zaatakują tym razem z poważniejszym planem? Panują coraz większe zamieszki na ulicach, a nadistoty wychodzą z zakamarków z bronią w ręku. Więcej informacji już za chwilę."
Wyłączyłem telewizor i zacząłem się zastanawiać, PO CO KOMU TELEWIZJA. Ale te zamieszki nadal nie dawały mi spokoju, bo się robiły coraz to głośniejsze. Nie czekając długo, postanowiłem zadzwonić do Ashley, aby też wiedziała, że za nie długo może wybuchnąć jakaś wojna.
- Hej Will.
- Ashley, masz chwilę?
- Pewnie, a co jest?
- Podobno ma być jakaś rewolucja czy kij wie jak to nazwać.
Usłyszałem dziki dźwięk, jakby ktoś upuścił telefon do worka i go wyrzucił przez okno.
- Ashley?? Ashley!?
- JAJA SE ROBISZ?! - zaczęła się drzeć do mikrofonu. - NIE RUSZAJ SIĘ, ZARAZ DO CIEBIE PODEJDĘ, TAKIE RZECZY SIĘ NIE MÓWI PRZEZ TELEFON W SZCZEGÓLNOŚCI W NASZYM PRZYPADKU!
- Wyluzuj, - lekko zdziwiony jej reakcją. - mam pewność, że nas nie podsłuchują.
- Bo?
Nagle odezwał się znikąd znajomy mi głos.
- Czeeeeeeeść Ashleeey~
- Zaraz będę. Spotkajmy się w kawiarni.
Ten głos mnie trochę wyprowadził z równowagi. Czułem, że już ten głos słyszałem i nie był przyjemny raczej dla mnie i dla Ashley. Zwłaszcza z tego powodu, że czułem się znowu obserwowany i podsłuchiwany. Kiedy się ubierałem, aby wyjść i dowiedzieć się, o co jej mogło chodzić, zauważyłem patelnie na ladzie. Nie wiem czemu i dlaczego, ale wyrzuciłem przez okno, gdzie prawdopodobnie zawisła na jednym z drzew obok parku. Wspomniałem, że mieszkam obok parku, w którym ciągle śpiewają te jebane ptaki?
- Ashley, masz chwilę?
- Pewnie, a co jest?
- Podobno ma być jakaś rewolucja czy kij wie jak to nazwać.
Usłyszałem dziki dźwięk, jakby ktoś upuścił telefon do worka i go wyrzucił przez okno.
- Ashley?? Ashley!?
- JAJA SE ROBISZ?! - zaczęła się drzeć do mikrofonu. - NIE RUSZAJ SIĘ, ZARAZ DO CIEBIE PODEJDĘ, TAKIE RZECZY SIĘ NIE MÓWI PRZEZ TELEFON W SZCZEGÓLNOŚCI W NASZYM PRZYPADKU!
- Wyluzuj, - lekko zdziwiony jej reakcją. - mam pewność, że nas nie podsłuchują.
- Bo?
Nagle odezwał się znikąd znajomy mi głos.
- Czeeeeeeeść Ashleeey~
- Zaraz będę. Spotkajmy się w kawiarni.
Ten głos mnie trochę wyprowadził z równowagi. Czułem, że już ten głos słyszałem i nie był przyjemny raczej dla mnie i dla Ashley. Zwłaszcza z tego powodu, że czułem się znowu obserwowany i podsłuchiwany. Kiedy się ubierałem, aby wyjść i dowiedzieć się, o co jej mogło chodzić, zauważyłem patelnie na ladzie. Nie wiem czemu i dlaczego, ale wyrzuciłem przez okno, gdzie prawdopodobnie zawisła na jednym z drzew obok parku. Wspomniałem, że mieszkam obok parku, w którym ciągle śpiewają te jebane ptaki?
*****
Wyszedłem na ulicę, gdzie o dziwo było pełno nadistot. Niektóre z nich po prostu sobie chodziły, a ta reszta walczyła z ludźmi. Szczerze za bardzo mnie to nie obchodziło, bo od zawsze nienawidziliśmy ludzi za to co nam zrobili. Kierując się do kawiarni spotkałem przed sobą wiele trudności, takie jak np. strajki, strajki głodowe, manifestacje, demonstracje, strajk dziki, gdzie rozwalali wszyscy latarnie i znaki tzw. dzicz. W końcu dotarłem do tego miejsca i zacząłem czekać na Ashley, która po chwili lekko zdyszana wleciała do kawiarenki.
- Na jakim ty to kanale oglądałeś te informacje?!
- No na TeleNewsProX24/7, a co?
- Boże, nie wiesz co cię omija! Prawdopodobnie wybuchnie albo już wybuchła rewolucja! Z tego co słyszałam wprowadzono nawet już stan wojenny, a coraz większa powierzchnia miasta jest okupowana przez nadistoty.
- Co myślisz, że powinniśmy zrobić?
- Według mnie powinniśmy dołączy-.
Przerwał nam rozmowę głośny wybuch, którego fala popękała niektóre okna w kawiarence. Bez większego zawahania, chwyciłem Ashley za rękę i wybiegłem z budynku. Niedaleko od nas był komisariat, przy którym prawdopodobnie wybuchł granat. Ludzie wokół nas zaczęli siać panikę, kiedy inni czyt. nadistoty zaczęli rzucać bomby dymne i krótko po tym nic już nie było widać, nawet tej latarni, która gaśnie i zapala się co 27 sekund. Tak, 27 sekund. Dobiegliśmy szybko na miejsce. Zauważyłem, że wiele nadistot chwyciło za broń i zaczęło walczyć z ludźmi. To była nasza na pokazanie, że nie jesteśmy odmieńcami i nasze słowo też się liczy w tym zjebanym świecie, którym rządzą niesprawiedliwe władze. Wyciągnąłem szybko mój podręczny pistolet i również dołączyłem się do walki, nie zważając nawet na to, gdzie się znajduje Ashley. Ukryłem się zza jednym z przewalonych samochodów i zacząłem strzelać do funkcjonariuszy. Nie myślałem wtedy racjonalnie ani o żadnych konsekwencjach, ani o to, że jeszcze przed chwilą mogłem sobie wypić na spokojnie kawę w kawiarni. Po chwili zauważyłem, że mój towarzysz rzucił się na jednego z nich i pomogłem mu w dobiciu celu. Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze wiele razy, co tylko dawało mi więcej siły oraz niekontrolowanej, narastającej złości. Zacząłem zmieniać się coraz częściej w cień, aby unikać strzałów, czy też zabić kogoś od tyłu. Popadałem w szaleństwo. Nawet odgłosy strzelania, krzyków czy wybuchów przestawały dla mnie istnieć w tamtej sytuacji. W pewnej chwili mój wzrok przykuł uwagę na Ashley, która również zaczęła walczyć w naszym imieniu. W tamtej chwili byłem bardzo z niej dumny. Przez to zamyślenie nawet nie postrzegłem, że znalazłem się na środku placu, gdzie był ciągle otwarty ogień. Przeze mnie przeleciało wiele strzałów. Nie robiło to na mnie wielkiego wrażenia ani bólu, bo byłem cieniem i po prostu to przeze mnie przenikało. Ale w pewnej chwili poczułem ogromny, promieniujący wręcz po całym ciele ból. Zmroziło mi żyły i nie mogłem się ruszyć. Był to tak silny ból, że nie mogłem nic zrobić. Czułem się bardzo bezbronny...
*****
Siedziałem zza murem, który miał nas chronić niby od strzałów. Moja mama stała obok mnie i razem z innymi żołnierzami broniła naszego obozu. Zostaliśmy zaatakowani przez ludzi. Znowu. Tym razem przybyli z jeszcze większym wojskiem. Przez dziurę w murze mogłem zauważyć również armatę. Na szczęście nie strzelali z niej w naszą stronę. Ja, jako mały gówniak lekko przerażony całą sytuację, wtulałem się w mojej mamy nogę, prosząc ją, aby przestała i też się ukryła za murem, żeby była bezpieczna, lecz ona mnie nie słuchała. Była pochłonięta wojną. W jej oczach było widać tylko czerń i krew innych. Zacząłem się wtedy zastanawiać, dlaczego ludzie znowu powrócili, skoro ostatnio bardzo mocno przegrywali i musieli się wycofać. Coś musieliśmy mieć, co oni bardzo chcieli. Usłyszałem inne głosy nadistot, które wołały, aby zacząć się wycofywać, lecz moja matka dalej strzelała do nich. Znowu zacząłem ją ciągnąć za nogę i wołać, aby uciekała. Czułem, że rozmawiam z ścianą. Po pewnej chwili zauważyłem, że żołnierze przestali strzelać. Cała nasza drużyna podeszła do linii obrony i znów zaczęli strzelać. Po stronie wroga zaczęli się ujawniać ludzie z tarczą pancerną w ręku, którzy powoli się do nas zbliżali. Wszyscy skupili się na ich wyeliminowaniu. Jednak nikt nie zauważył, że zza ciężarówek wojskowych ustawili się snajperzy, którzy celowali w moją matkę. Obudziło się we mnie uczucie, które podpowiadało mi, abym obronił ją przed strzałem, więc szybko podskoczyłem i stanąłem na linii strzału. Kula, która wystrzeliła z broni niespodziewanie okazała się srebrnym nabojem, który przeleciał przeze mnie i trafił moją matkę prosto w serce. Nie wiedząc o tym, że ona jest zraniona, chwyciłem broń i zacząłem również strzelać, jednocześnie biegnąc do bezpiecznej strefy, w której jak się później okazało, była pułapką. Zostałem schwytany i przewieziony wraz z innymi nadistotami z dala od mojego obozu. Straciłem wtedy czułość oraz łączność z moją matką, która była tak bardzo silna od początku mojego istnienia. Czułem się wtedy tak bardzo bezbronny... Bez nikogo, kto mógł mi wtedy pomóc...
*****
Upadłem na ziemię i nadal nie mogłem się ruszyć. Próbując znaleźć jakąkolwiek pomoc, poruszałem głową w każdą stronę, aby znaleźć schronienie. Za mną znajdowała się wielka dziura. Szybko przeczołgałem się, lekko jęcząc z bólu. Rana była bardzo obszerna, jak na zwykły strzał, gdyż prawdopodobnie kula nadal tkwiła w ranie stąd ten ciągły ból. Gdy tak się zastanawiałem, jak uratować siebie z tej sytuacji, do dziury wpadł jeden z policjantów, który po chwili mnie zauważył. Próbowałem się w jakiś sposób obronić, lecz moje starania poszły na nic. Zostałem ogłuszony i upadłem na ziemię kompletnie zmęczony i wyczerpany. Moje ledwo otwarte oczy zarejestrowały jedynie ciemną postać, która postrzeliła funkcjonariusza i podeszła do mnie. Była mi tak bardzo znajoma... Lecz moja świadomość powoli... Odpływała...
<Go solo.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz