Położyła rękę na swoim wisiorku, na którym był pierścionek. Tęskniła za dwoma osobami, a symbolem, było to samo. Ta jedna rzecz. Wtedy usłyszała strzał. Otworzyła oczy, widząc leżące ciało na ziemi.
Wakey wakey~ W końcu cię znalazłem.
Wyprostowała się i zaczęła się rozglądać. Ktoś ją złapał za rękę i pociągnął.
- Spadamy stąd.
Spojrzała na Willa, który z nią przyszedł i wyszli.
Nie pamiętasz mnie?
Dziewczyna się zatrzymała.
- Ashley! - chłopak ją złapał i pociągnął za sobą. - Musimy iść, zanim jeszcze pomyślą, że to nasza sprawka.
*Jakiś czas później. Wieczór*
- Jesteś pewna, że możesz nocować sama?
- Nie mam pięciu lat, Will.
Parka szła przez ulice. Na szczęście, było na zaproszeniach wyjaśnienie i powód długiego chodzenia po ciemku. Dziewczyna spojrzała na Evan'a. Zacisnęła ręce.
- Will... - zatrzymała się i spojrzała na niego. - Muszę ci coś wyznać.
Chłopak uniósł brew.
- Co?
- No... - wzięła głęboki wdech. - No bo widzisz... Niezależnie od wszystkiego, czy mam zmieniony charakter, czy nie, nadal jestem w tobie zakochana.
Will pomrugał oczami i lekko się cofnął.
- Ashley...?
- Tak wiem, to jest głupie i bez sensowne. Ale wolałam ci to powiedzieć, zanim bym znowu zmieniła sobie wspomnienia.
- Ale czekaj! Czekaj, czekaj, czekaj! Wiesz, że...
- Że jesteś bardziej za facetami? Widziałam jak się liżesz do niektórych facetów. Tamten blondas był spoko. - puściła mu oczko.
Patrzyli na siebie i zaczęli się śmiać.
- Zrób coś dla mnie, Will i chociaż zostańmy przyjaciółmi.
- Zrób coś dla mnie, Will i chociaż zostańmy przyjaciółmi.
- Jasne! To ja będę iść do siebie.
- Tylko tego nie przeżywaj.
- Spoko, wyjaśniliśmy sobie wszystko! - przybił Ashley żółwika i przytuliła się do niego, po czym poszła do domu.
*następnego dnia*
Co. To. Kurwa. Było.
Ashley patrzyła w przestrzeń, zastanawiając się co się odjebało w jej głowie. Kojarzycie te dni, kiedy macie jakiś piękny sen, przy okazji trochę posrany, a gdy się budzicie to macie ostre wtf na twarzy? Tak, to Ashley miała właśnie TAKI sen.
Spojrzała na telefon. Akurat dzwonił Will.
- Hej Will.
- Ashley, masz chwilę?
- Pewnie, a co jest?
- Podobno ma być rewolucja.
Ashley upuściła telefon.
- Ashley?! ASHLEY!
- JAJA SE ROBISZ?! NIE RUSZAJ SIĘ, ZARAZ DO CIEBIE PODEJDĘ, TAKIE RZECZY SIĘ NIE MÓWI PRZEZ TELEFON W SZCZEGÓLNOŚCI W NASZYM PRZYPADKU!
- Wyluzuj, mam pewność, że nas nie słuchają.
- JAJA SE ROBISZ?! NIE RUSZAJ SIĘ, ZARAZ DO CIEBIE PODEJDĘ, TAKIE RZECZY SIĘ NIE MÓWI PRZEZ TELEFON W SZCZEGÓLNOŚCI W NASZYM PRZYPADKU!
- Wyluzuj, mam pewność, że nas nie słuchają.
- Bo?
- Czeeeeeść Ashleeey~
Kurwa tylko nie Luke.
- Zaraz będę. Spotkajmy się w kawiarni.
Will?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz