- Henry Jekyll jesteś aresztowany za zabójstwo Sarah Jane Smith. Masz prawo zachować milczenie - wzięłam łyk kawy, patrząc jak dwóch policjantów skuwa rzucającego przekleństwami inkuba.
Spojrzał w moją stronę kiedy popchnęli go w kierunku radiowozu.
- Zdradzasz własną rasę ty jebana suko!
Mężczyzna splunął na ziemię przede mną, skrzywiłam się i podeszłam do niego, kiedy zatrzymali się przed samochodem. Przyglądałam się mu krótką chwilę, patrząc na zmieniający się wyraz jego twarzy. Tą mieszankę czystej wściekłości i strachu przed tym co nadejdzie widziałam już setki razy, mimo to nadal mnie bawi.
Uśmiechnęłam się lekko i nachyliłam do niego, żeby wyszeptać:
- Zamknęłam już wielu ludzi takich jak my, ale to ty naplułeś mi na but.
Po kopnięciu go tym samym butem w piszczel nie zwracałam już uwagi na dalsze przekleństwa w moją stronę, skinęłam tylko głową policjantom, rzucając szybkie "jest wasz" i podeszłam do grupki ludzi, obok których trzeci policjant właśnie przywiązywał do słupa koniec taśmy policyjnej. Stojąca tam starsza kobieta zwróciła się do mnie kiedy tylko przeszłam pod taśmą.
- Niech cię Bóg błogosławi! Dziękuję! - ujęła moje dłonie, na co odpowiedziałam tylko najbardziej przyjaznym uśmiechem na jaki było mnie stać. Wydaje mi się jednak, że muszę nad nim trochę poćwiczyć.
- Wykonuję tylko moją pracę pani Smith, przyjmę tylko resztę mojej zapłaty i będę się zbierać.
- Ależ oczywiście! Mike zapłać proszę tej pani! - odwróciła się w stronę towarzyszącego jej mężczyzny. Pamiętałam go z pierwszego spotkania kiedy dostałam zlecenie, razem z matką przyszli zawiadomić o zaginięciu jego siostry. Rodzina, w której kogoś brakuje nie należy do najszczęśliwszych widoków, ale właśnie po to tu jestem. Takich osób, nadistot czy ludzi, należy się pozbywać.
Niejaki Mike wystawił mi czek, po serii kolejnych podziękowań rodzina towarzyszyła policji w drodze na komisariat, a ja odeszłam w stronę biura. Ulice tej części miasta to jeden z bardziej żałosnych widoków, jakich można doświadczyć. Nędza na każdym kroku, na ulicach często siedzą ludzie z kawałkami kartonu, na każdym opisana inna tragiczna historia o tym jak nadistota zamordowała komuś rodzinę, odebrała podstępem cały majątek, czy też porwała córkę żonę i psa żeby złożyć ich w ofierze podczas rytuału ku czci szatana jak co każdy piątek wieczór.
Spacerek po ulicy, na której i tak praktycznie nie ma samochodów tak wcześnie rano, przerwał mi telefon. Numer zapisany miałam jako "Nie odbieraj to pułapka". Naturalnie odebrałam.
- Nie, nie przyjadę pomóc wam rozwiązać sprawy, z którą wasi idioci nie mogą sobie poradzić.
***
Przyjechałam w umówione miejsce, żeby pomóc policji rozwiązać sprawę, z którą ich idioci nie mogą sobie poradzić. Podobno w Riverside nastąpiła seria morderstw, których ofiarami byli tylko i wyłącznie ludzie, każdy zabity sposobami charakterystycznymi dla różnych nadistot. Najczęstsze były ślady pazurów bądź kłów, a na każdym ciele czerwoną szminką narysowany "przekreślony trójkąt". Tyle się dowiedziałam przez telefon, więc nie dziwi mnie to, że sprawa nie została rozwiązana. Banda kretynów i tyle, przypisują sobie tylko wszystkie zasługi a sami do niczego się nie nadają.
Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się. Moi partnerzy, do których zostałam przydzielona, a może raczej oni zostali przydzieleni do mnie, na czas trwania tej sprawy mieli czekać w środku budynku na miejscu zbrodni. Powolnym krokiem udałam się do środka starej kamienicy. I wtedy go zobaczyłam.
Widziałam go już wiele razy, myślałam że to koszmar. Nie ma nic bardziej przerażającego na tym świecie, stałam przed czystym wcieleniem szatana. Od razu połączyłam fakty ze sobą. Wiedziałam, że jest tu po mnie. Wiedziałam, że on i jego demoniczny sługa są tutaj z mojego powodu. Chciałam uciekać, ale było już za późno. Wyprostował się i skrzyżował ręce patrząc na mnie z taką samą niechęcią, z jaką ja na niego. A potem się odezwał swoim głosem tysiąca udręczonych dusz niewinnych dziewic.
- Emma.
Również się wyprostowałam, spojrzałam na mężczyznę, z którym jak się domyślałam muszę spędzić kolejne dni. Nie wierzę w Boga, więc doszłam do wniosku, że właśnie takie są tego konsekwencje. Skrzywiłam się i westchnęłam.
- Everett.
<NFK?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz