Dowiedziałem się czego miałem się dowiedzieć, więc zleciałem na niższe budynki a potem udałem się do pobliskiej kawiarenki. Zasiadłem przy jednym z wielu krzeseł obok baru i zamówiłem sobie jedną szklankę pepsi. Nie oryginalnie, ale dla mnie dobre. Moją uwagę przykuła pewna dziewczyna, która siedziała nie daleko mnie. Przypomniało mi się, że widziałem ją podczas przeszukiwania jednego z biur. Skakała wtedy po dachach niczym zawodowca. Wstałem stanowczo i podszedłem do niej. Zapytałem:
-Przepraszam?
Kobieta odwróciła się i machnęła swoimi długimi włosami.
-Słucham? - Trochę zdezorientowana.
-Hej, czy to ty tej nocy tak skakałaś po budynkach? Spokojnie, nie jestem z policji ani nic. Możesz mi zaufać. (Tak myślę)
-Um.. Tak to ja skakałam po budynkach. A po co ci to w ogóle wiedzieć. I dlaczego miała bym ci zaufać? - Lekko zirytowana.
Po krótkiej chwili chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem ją do budynku a potem na dach.
-Co ty robisz?! Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś psycholu!
-Psycholem nie jestem ani świrem dla twojej jasności. Chce żebyś mnie nauczyła, jak skakać po takich budynkach.
-A co ja niby z tego będę miała?
-Opowiem ci mój sekret.
-Dajesz.
Po chwili zobaczyła że jej dłoń liże wielka, czarna pantera, która spogląda w jej oczy, po czym zmieniłem się sam w cień.
-Ledwo mnie widać wiem, ale tak. Jestem cieniem i wolę żebyś to już wiedziała na samym początku niż mieć później zdziwko.
Lekko wystraszona szybko cofnęła swoją rękę od pantery i kiwnęła głową, że zgadza się na układ. Po chwili stanęła na murku i powiedziała do mnie:
-Musisz pierwsze złapać balans na właśnie takich małych krawędziach. Nad innymi ważnymi rzeczami po pracuje potem.
Wspiąłem się na cienki jak nić murek i zacząłem balansować, i chodzić po nim. Myśląc, że to proste, po pewnej chwili straciłem równowagę i upadłem na Ashley. W tej chwili poczułem że dotknęła mojego szalika...
(ASHLEY???)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz