15
lip
2018

Od Willa CD. Ashley

Wyskoczyłem szybko z zadymionego budynku. Stałem na krawędzi, myśląc co zrobić ze sobą aby przeżyć. Po krótkiej dość chwili ochroniarze zaczęli szarżować na mnie. Odepchnąłem jednego z nich nogą a drugiemu przywaliłem z pięści w twarz, łamiąc mu przy okazji nos. Ten pierwszy powrócił do mnie i skoczył na moje plecy. W szybkim tempie się zmieniłem w cień a on spadł na ziemie, nie wiedząc o co chodzi. Wróciłem do mojej formy i zabiłem go moim nożem oraz drugiego, który leżał nieprzytomny. Wszystko to widziałem w mojej wizji przyszłości, która raz za czas mi się ukazuje. W sumie jest to bardzo pomocne podczas walki.

Dowiedziałem się czego miałem się dowiedzieć, więc zleciałem na niższe budynki a potem udałem się do pobliskiej kawiarenki. Zasiadłem przy jednym z wielu krzeseł obok baru i zamówiłem sobie jedną szklankę pepsi. Nie oryginalnie, ale dla mnie dobre. Moją uwagę przykuła pewna dziewczyna, która siedziała nie daleko mnie. Przypomniało mi się, że widziałem ją podczas przeszukiwania jednego z biur. Skakała wtedy po dachach niczym zawodowca. Wstałem stanowczo i podszedłem do niej. Zapytałem:
-Przepraszam?
Kobieta odwróciła się i machnęła swoimi długimi włosami.
-Słucham? - Trochę zdezorientowana.
-Hej, czy to ty tej nocy tak skakałaś po budynkach? Spokojnie, nie jestem z policji ani nic. Możesz mi zaufać. (Tak myślę)
-Um.. Tak to ja skakałam po budynkach. A po co ci to w ogóle wiedzieć. I dlaczego miała bym ci zaufać? - Lekko zirytowana.

Po krótkiej chwili chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem ją do budynku a potem na dach.
-Co ty robisz?! Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś psycholu!
-Psycholem nie jestem ani świrem dla twojej jasności. Chce żebyś mnie nauczyła, jak skakać po takich budynkach.
-A co ja niby z tego będę miała?
-Opowiem ci mój sekret.
-Dajesz.
Po chwili zobaczyła że jej dłoń liże wielka, czarna pantera, która spogląda w jej oczy, po czym zmieniłem się sam w cień.
-Ledwo mnie widać wiem, ale tak. Jestem cieniem i wolę żebyś to już wiedziała na samym początku niż mieć później zdziwko.
Lekko wystraszona szybko cofnęła swoją rękę od pantery i kiwnęła głową, że zgadza się na układ. Po chwili stanęła na murku i powiedziała do mnie:
-Musisz pierwsze złapać balans na właśnie takich małych krawędziach. Nad innymi ważnymi rzeczami po pracuje potem.
Wspiąłem się na cienki jak nić murek i zacząłem balansować, i chodzić po nim. Myśląc, że to proste, po pewnej chwili straciłem równowagę i upadłem na Ashley. W tej chwili poczułem że dotknęła mojego szalika...

(ASHLEY???)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^