Od ataku wilkołaków na miasto, minęło dobre kilka tygodni. Od tamtego dnia, wznowiono godziny policyjne, zakazano wychodzenia z domów po ciszy nocnej, a nadistoty zaczęły być wyłapywane za najmniejsze wykroczenia. Plotki głoszą, że ludzie pracują nad więzieniem dla istot, które będą pomagać w znalezieniu leku na każdą rasę.
Wracając jednak do wydarzeń z akcji, gdzie zrzucono prywatnego detektywa, który ostatnio zaczął pracować wraz z policją - Emmę Blackwell
Kobieta patrzyła na nazwisko, marszcząc brwi. Pierwszy raz miała takim problem z opisem sytuacji. No bo. Jak miała połączyć fakty? Nadistoty zrzucają zdrajców? Policja mimo to, że walczą z nadistotami, pozwalają walczyć innym takim stworzeniom z nimi? Opisać to, jak Ashley została wykorzystana przez Aideen Byrne? Jak to połączyć?
Tali wstała z krzesła, biorąc kapelusz i podeszła do okna z zachodzącym słońcem. Było wyjątkowo spokojnie. Od momentu wybuchu buntu, były różne bójki, ataki na rząd. Delikatnie dłonie, oparły się o werandę okna, wciąż patrząc, jak słońce znika za horyzontem. Miała dzisiaj podobno jakieś spotkanie z wampirami na Workstreet. Jej wzrok powędrował na zegar, wybijający godzinę dwudziestą. Nadal rozmyślała nad sytuacją w mieście. Może się tak wyprowadzić? Skoro ludzie tutaj nie potrafią zrozumieć, że my też jesteśmy jak oni, to po co siedzieć tu jeszcze? Dużo myśli przeskakiwało w głowie Taliyah.
- Samantha Sterling podobno wynajęła mieszkanie...
Białowłosa wyrwała się z myśli, kiedy usłyszała pełne imię i nazwisko jakiejś kobiety. Usiadła i spojrzała na komunikator wampirów z jednego klanu, zwiększając głośność.
- Wypadałoby ją złapać.
- Masz pojęcie kiedy będzie sama?
- Praktycznie zawsze.
Wampirzyca natychmiast wystukała imię i nazwisko osoby, która stałą się celem polowania. Samantha Sterling. Dwadzieścia sześć lat. Córka jednej z bogatszych rodzin, czego od niej mogą chcieć? Jedno wiedziała, nie mogła pozwolić wampirom, żeby zabili kolejną osobę bez powodu. Co równało się z większą ilością problemów dla niej.
Może dlatego nigdy nie mogła należeć do żadnej z wampirzych rodzin.
******
- Taliyah Grayson do usług. A teraz chodź za mną, albo zostaniesz jedzeniem dla tych wampirów za drzwiami.
Białowłosa wyciągnęła rękę do Samanthy, patrząc na nią spokojnym wzrokiem. Ledwo powstrzymywała się od zbliżenia szyi nowo poznanej dziewczyny do swoich kłów, by spróbować jej krwi. Czuła ją, ale wiedziała, że nie mogła aktualnie próbować nawet jej dotknąć nie tak, jak działa etykieta. Kobieta złapała Taliyah za rękę. Wampirzyca natychmiast wzięła Samanthę na ręce niczym księżniczkę i teleportowała się z nią do domu Taliyah. Spojrzała na blondynkę, po chwili odstawiając ją na ziemię.
- Nic ci nie jest?
Samantha ilustrowała ją wzrokiem niepewnie. Tali się nie dziwiła jej postawą. W końcu, została zaatakowana przez wampiry, a jedna z nich właśnie jej pomaga. Wampirzyca odwiesiła kapelusz i poszła do kuchni.
- Nic ci nie jest?
Samantha ilustrowała ją wzrokiem niepewnie. Tali się nie dziwiła jej postawą. W końcu, została zaatakowana przez wampiry, a jedna z nich właśnie jej pomaga. Wampirzyca odwiesiła kapelusz i poszła do kuchni.
- Nie polecam wychodzić teraz. Wampiry na ciebie polują. Prawdopodobnie chcą coś od twojej rodziny. - Zaczęła nastawiać wodę. - Kawy? Herbaty?
- Herbaty. - Odpowiedziała Sterling, rozglądając się.
- Nie ugryzę Cię. - powiedziała Tali, patrząc na nią, gdy nalewała herbaty do dwóch kubków. Położyła na tace, razem z miodem, cukrem i łyżeczkami. Podeszła do niej i położyła herbatę na stole. Zobaczyła dopiero wtedy, że jej kompanka wciąż krwawi. Wzięła głęboki wdech na uspokojenie, czując zapach soczystej krwi. Wystawiła mocniej kły, a Sam przez to się odsunęła. Tali zasłoniła usta.
- Herbaty. - Odpowiedziała Sterling, rozglądając się.
- Nie ugryzę Cię. - powiedziała Tali, patrząc na nią, gdy nalewała herbaty do dwóch kubków. Położyła na tace, razem z miodem, cukrem i łyżeczkami. Podeszła do niej i położyła herbatę na stole. Zobaczyła dopiero wtedy, że jej kompanka wciąż krwawi. Wzięła głęboki wdech na uspokojenie, czując zapach soczystej krwi. Wystawiła mocniej kły, a Sam przez to się odsunęła. Tali zasłoniła usta.
- Przepraszam. Odruch.
Sięgnęła po apteczkę, chowając powoli i uciążliwe kły.
- Chce ci pomóc. - Dodała Grayson, podchodząc powoli i zaczęła przemywać zadrapanie na szyi towarzyszki, mając daleko twarz od rany, by jej nie spłoszyć. Gdy nakleiła plaster, odsunęła się, podając jej herbatę.
- Musisz tu zostać na noc. - Dodała wampirzyca. - Tylko tutaj nie mają prawa Cię zaatakować.
Sięgnęła po apteczkę, chowając powoli i uciążliwe kły.
- Chce ci pomóc. - Dodała Grayson, podchodząc powoli i zaczęła przemywać zadrapanie na szyi towarzyszki, mając daleko twarz od rany, by jej nie spłoszyć. Gdy nakleiła plaster, odsunęła się, podając jej herbatę.
- Musisz tu zostać na noc. - Dodała wampirzyca. - Tylko tutaj nie mają prawa Cię zaatakować.
Saaaaaaam~?
Przepraszam jak się nie da tego czytać, ale nie wiedziałam w pewnym momencie jak dojść z punktu a do b
Przepraszam jak się nie da tego czytać, ale nie wiedziałam w pewnym momencie jak dojść z punktu a do b
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz